Jej urodziny. On
zapomniał. Dopiero w szkole, kiedy wszyscy zaczęli śpiewać sto lat zorientował
się, że to właśnie dziś. Nagle zniknął. Nie poszedł na pierwszą lekcję. Szukała
go. Chciała żeby tego dnia był w pobliżu. Za chwilę wszedł do szkoły. Nie sam. Z
bukietem czerwonych róż. Podając jej kwiaty szepnął jeszcze szybko wszystkiego
najlepszego.
Koniec lekcji. Droga do domu. On i jego najlepszy
kumpel.
- Stary, skąd wziąłeś te kwiaty? Przecież zapomniałeś o jej
urodzinach !
- Zabrałem. . Zabrałem z cmentarza – odpowiedział On. – No
nie patrz tak! Zabrałem,ale dałem słowo tej Pani, która tam leży, że jutro przyniosę jej
nowe róże. Mam nadzieję, że słyszała jak mówiłem..
Bo zawsze gdzieś ktoś na kogoś czeka..
mocne Nati...
OdpowiedzUsuńPrzeraziła mnie ta historia!
OdpowiedzUsuńCzeka się na te kwiaty od tego jedynego a tu? rozczarowanie.Życie koryguje takie drobiazgi, jeśli to prawdziwe uczucie. Góra też wybaczy!
OdpowiedzUsuń