Today.

Today.

środa, 30 grudnia 2015

A M E R Y K A Ń S K O

Wszystko dzisiaj jest takie a m e r y k a ń s k i e. Jeśli nie wiesz, gdzie były przeprowadzone pierwsze badania czegokolwiek strzelaj, że w Stanach Zjednoczonych - są duże szanse, że to tam. Używamy angielskich słów spolszczając na własne potrzeby, bo po co mówić dobrze jak można powiedzieć okej? Nie ma chyba dziecka, które nie wiedziałoby czym jest McDonnald's - pamiętam, że była to jedna z atrakcji szkolnych wycieczek. Ale nie w o tym miał być ten post. Moją uwagę zwrócił dzisiaj jeden z artykułów..prosto z USA.

W Stanach Zjednoczonych przeprowadzono badanie, z którego wynika, że najpiękniejsze dwa słowa, które kobieta pragnie usłyszeć od partnera nie brzmią KOCHAM CIĘ (jak by się mogło wydawać) ale KOCHANIE SCHUDŁAŚ. 

Co kraj to obyczaj :D


środa, 23 grudnia 2015

Karp w opałach !

Święta, święta, idą święta! A jak to w święta, nawet ci, co karpia na co dzień nie jadają właśnie teraz go kupują. No ale jak zdobyć takiego karpia? Jest kilka możliwości. Pierwsza z nich, najmniej inwazyjna to kupienie gotowych filetów. Wchodzimy sobie ładnie do rybnego i pani podaje nam karpia, który nie ma już oczu, płetw i spokojnie możemy zabrać go do domu. Druga z opcji, dla fanów hardcoru to kupienie żywego karpia. Do świąt ten nieświadomy niczego karp przebywa sobie w wielkiej wannie czy w stawie hodowlanym. Jego życie ma zakończyć się tuż przed wigilią..

Ostatnio jedna z rodzin dostała od swojego znajomego żywego karpia. Takiego ze stawu. Karp piękny, świeżutki jak to mówią, inni wtedy dodają, że jeszcze żywy. Wigilia tuż tuż, więc przygotowanie go na talerz musiało odbyć się szybko. Ileż można pływać w wannie? Ojciec został zobligowany do załatwienia sprawy. Do niczego jednak nie doszło. Dlaczego?

Dzieci, które przyjechały do domu na święta nie mogły znieść myśli, że już niedługo ten karp znajdzie się na wigilijnym stole. Pod nieobecność mamy i taty wypuściły karpia do stawu.. Akcja ratunkowa udana, ale co na to mama z tatą?



Gdyby karpie mogły być w szoku ten na pewno by był :)

wtorek, 22 grudnia 2015

Cześć złość!

Spotkałeś kiedyś ZŁOŚĆ? Każdy z nas ją zna. Ale nikt jej nie widział. To znaczy nie widział tak, żeby powiedzieć jej CZEŚĆ ZŁOŚĆ, jak się masz? Mamy z nią do czynienia od zawsze, choć wtedy na początku jeszcze nie wiedzieliśmy jak ją nazwać. Jak myślę sobie o złości to widzę wrzeszczącego, czerwonego stwora. Tak, jak w bajce W głowie się nie mieści. Widzicie go? 

Dlaczego się złościmy? Kiedy zapytasz kobietę dlaczego się złości możliwe, że odpowie Ci BO TAK. Zaciśnięte pięści. Zagryzione wargi. Przyklejone do siebie obie szczęki i wzrok, który bardzo wyraźnie podpowiada innym NIE PODCHODŹ DO MNIE. 

Co robić, kiedy ten czerwony stworek opanuje nasz umysł? Jest kilka wyjść. Można walić pięściami o ścianę, zajadać się pustymi kaloriami, palić faję za fają, wypić butelkę wina, albo.. No właśnie, co jeszcze możesz zrobić, żeby dobrze wykorzystać ten niespodziewany przypływ energii? Znam takich, którzy wykorzystują to na ringu. Inni idą wtedy sprzątać. 

A ja proponuję Wam dziś.. BIEGANIE! Dlaczego?

1. Endorfiny - uwalniają się w takich ilościach, że głowa mała [!] - tym samym poprawa samopoczucie.
2. Poprawia kondycję.
3. Daje kopa! - czujesz, że żyjesz.

Zapamiętaj sobie z tego wpisu jedno krótkie równanie:
ZMĘCZENIE => SPOKÓJ,

co można zapisać w jednym krótkim zdaniu ZMĘCZENIE DAJE SPOKÓJ.


Nie pozwól, by złość wystrychnęła Cię na dudka! Daj jej popalić!

Wstajemy!

Wiecie jak to jest wstawać wcześnie rano, prawda? Są wśród Was tacy, którzy wiedzą to bardzo dobrze, a są tacy, którzy wstawać wcześnie nie muszą. Jedno jest pewne - wstawanie rano dla wielu z nas do przyjemnych nie należy. Robimy wiele rzeczy, żeby nie musieć wstać. Jeszcze tylko 5 minut, powtarzamy sobie przestawiając budzik na kolejną godzinkę. Nagle zmieniają nam się plany - dochodzimy do wniosku, że wcale nie chcieliśmy umyć włosów a śniadanie lepiej będzie zjeść w szkole czy pracy. Potem dochodzimy do wniosku, że nic się nie stanie jak ten raz pójdziemy sobie w wygniecionej koszuli. Nie chce nam się tracić czasu na to wszystko, bo o ileż fajniej jest leżeć sobie pod cieplutką kołderką!

Budząc mojego brata do szkoły zawsze otwieramy mu drzwi na oścież. Wiadomo, że śpi się nieco gorzej, kiedy w kuchni stukają talerze, w czajniku gotuje się woda, a z telewizji leci "Pytanie na śniadanie". Głośno. Głośniej. Głośno nie do wytrzymania. Wtedy następuje moment, w którym trzeba wstać. Nie dlatego, że chcesz. Wstajesz dlatego, że nie masz wyboru.

Dzisiaj został oczywiście obudzony o tej samej porze, co zawsze. Budzenie okazało się jednak fall-startem, bo miał na później do szkoły. Nagle słyszę z pokoju wołanie:

- Mamo! Mamo!
- No co? - odkrzykuje mama.
- Zrobisz coś dla mnie? To jest małe i nic nie kosztuje.
- No? - pytająco rzuca mama.
- ZAMKNIJ MI DRZWI!




Mały gest, a tak wiele zmienia :)

piątek, 18 grudnia 2015

Hokus-pokus i abrakadabra odchodzi do lamusa?

Jakoś tak już mam, że kiedy jestem jedynym pasażerem jadącym w samochodzie czuję się w obowiązku nie spać. Skoro kierowca ma nie zasnąć, to ja też nie powinnam. W innych warunkach zasypiam momentalnie. Właściwie jeszcze kluczyk dobrze nie został przekręcony w stacyjce, a ja jestem już w pierwszej fazie snu. Mam to od dziecka.

Wczoraj twardo, mimo dalekiej trasy nie przymknęłam powiek nawet na moment. Dzięki temu udało mi się wysłuchać kilku różnych audycji radiowych. No i przeskakując ze stacji na stację wiadomym jest, że większość tematów się powtarza. Oczywiście temat rzeka - UCHODŹCY. Żadna stacja tego nie przepuści. W radiu mówili, że jakaś gazeta napisała artykuł pod tytułem: CZY JEZUS BYŁ UCHODŹCĄ? Cóż.. Nad tym też warto się zastanowić. Dalej temat in vitro, rządowe przepychanki.. no i to, co spodobało mi się najbardziej, a mianowicie temat przeklinania i wypowiedź jednego ze słuchaczy:

Ja nie przeklinam. Ja tylko rzucam zaklęcia.

A Biorąc pod uwagę to, że wczoraj mieliśmy dzień bez przeklinania to..pan wybrnął całkiem nieźle:) Dobrego dnia!



czwartek, 17 grudnia 2015

Amy Winehouse.

Istnieją ludzie absolutnie wyjątkowi. Podziwiamy ich wdzięk, charyzmę, sposób bycia. Mają coś, czego nie ma nikt inny albo to, co ma zaledwie kilka osób. Ona, bo o Amy Winehouse będzie ten post była kimś właśnie takim. Tysiące ludzi na całym świecie uwielbiało teksty jej piosenek i uwielbiało samą Amy - jej naturalność, szczerość i poczucie humoru. Nigdy nie byłam szczególną fanką Amy. Wielu moich znajomych zachwycało się jej osobą - nie miałam pojęcia dlaczego. Teraz już wiem.

Jej kariera rozwijała się błyskawicznie. Bardzo szybko stanęła na podium najwyższych nagród przyznawanych w świecie muzyki. Stała się ikoną jazzu. Sławą nie była w jej przypadku błogosławieństwem. Wielokrotnie powtarzała, że boi się popularności, bo nie wie jak się zachowa. Powtarzała, że muzyka jest dla niej najważniejsza. Komponowała i pisała teksty piosenek. W gruncie rzeczy kontrakty i pieniądze nie miały dla niej większego znaczenia. Bardzo chciała śpiewać - tak po prostu. Amy przez dłuższy czas była uzależniona od narkotyków i alkoholu. Używki stały się lekarstwem na wszystko to, z czym nie potrafiła sobie poradzić. W końcu 23 lipca 2011 znaleziono ją martwą w jej własnym mieszkaniu. 

Tony Bennett, amerykański wokalista jazzowy zapytany o Amy mówi, że powiedziałby jej jedno krótkie zdanie, gdyby mógł. Zdanie, które według mnie powinni pamiętać wszyscy ci, którzy ciągle gdzieś biegną, nie mają czasu i zapominają o siebie zadbać.
- Zwolnij, jesteś zbyt ważna.



Od wczoraj mam w głowie to jedno krótkie zdanie. I wiecie co? Czasami dobrze jest zwolnić.

środa, 16 grudnia 2015

Jestem skowronkiem.

Lubię wcześnie wstawać. OHO! Już widzę miny tej połowy z Was, dla której siódma rano to środek nocy. No ale ja tak wstaję. Mówi się, że ranne ptaszki to skowronki, ale wierzcie mi nigdy żadnego skowronka nie widziałam. A naprawdę byłam w wielu miejscach o bardzo wczesnych porach. Co jak co, ale skowronków tam nie było. Dzisiaj, kiedy wybrałam się na poranny spacer jeden ze spotkanych przeze mnie panów zagadnął do mnie:

- Pani też lubi witać dzień? Ja lubię.

Spojrzałam na niego i z uśmiechem odpowiedziałam:
- Tak. Ja też. Lubię.



I to jest odpowiedź na pytanie dlaczego wstaję tak wcześnie. Właśnie po to, by przywitać dzień. Życzę Wam dobrego dnia :)

wtorek, 15 grudnia 2015

Fani i fanki.

Paradoks. Wielu ludzi przygląda się życiu gwiazd. Osobom, które pojawiają się w filmach, serialach, na scenie koncertowej. Jesteśmy ciekawi tego, co zjadła na śniadanie Angelina Jolie i czy przypadkiem nie doszło do jakiegoś ważnego wydarzenia w życiu Katarzyny Cichopek. Przyglądamy się rozstępom znanych kobiet, komentując je na forach wraz z innymi zainteresowanymi, bo przecież to takie fajne mieć swoje zdanie na ten temat. Spędzamy długie godziny przyglądając się życiu osób, których dowodem istnienia są te krótkie odcinki serialu czy fragment filmu. W mojej głowie pojawia się jedno krótkie pytanie: PO CO?!

Po tym krótkim wstępie chciałam przejść do sedna, a mianowicie do sytuacji, w której osoba nazywana potocznie FANEM bądź FANKĄ podchodzi do swojego idola/idolki, by zakomunikować mu swoje zdanie na temat jego/jej twórczości. Dwudziestoparoletnia dziewczyna podchodzi do pewnej pani po koncercie z hasłem:

- Lubię pani piosenki...niektóre.




Opisana przeze mnie sytuacja miała miejsce naprawdę, a ja żałuję, że nie widziałam miny tej pani. Musiała się delikatnie zdziwić.. Pewnie nie często spotyka takie komentarze. Potraficie tak?

niedziela, 13 grudnia 2015

Zanim w góry to.. trzeba kupić buty!

W czasie, kiedy pracowałam w sklepie sportowym jednym z najczęściej zadawanych pytań zarówno przez panie, jak i panów brzmiało: Jak dobrać rozmiar butów trekkingowych? Wiecie jak to jest. Każdy mniej więcej wie, jaki ma rozmiar stopy. Kiedy jednak już trzeba kupić sobie te buty trekkingowe pojawia się kilka pytań. I całe szczęście, że się pojawiają. Pamiętajmy, że z tymi butami czeka nas kilka, a nawet kilkanaście godzin solidnej wędrówki. Odciski na stopach, podwójne zmęczenie, zniechęcenie do dalszej drogi to jedne z najczęściej wymienianych nieprzyjemnych konsekwencji źle dobranych butów. Wiem o czym mówię, bo w swoim życiu też zdarzyło mi się nosić przyciasnawe buty, które po kilkunastu godzinach naprawdę nieźle dają w dupę. Najgorsze jest wtedy to, że nie możesz ich zdjąć i zostawić! Pozostaje ugryźć się w język i mimo wszystko iść dalej.

Co możesz zrobić, żeby uniknąć noszenia źle dobranych butów?

 1. Wybierając buty trekkingowe przymierzajmy je w grubszych skarpetach - najlepiej takich, w jakich zamierzamy wybrać się na szlak. Są osoby, które przymierzają buty w cienkich skarpetkach, a w momencie, kiedy ruszają na szlak we właściwych okazuje się, że buty są za małe. Proszę państwa cudów nie ma, stopa nie rośnie z dnia na dzień.

2. Pamiętajmy, by kupować buty co najmniej pół rozmiaru większe od tego, jaki standardowo nosimy. Dlaczego? Podczas wędrówki stopa puchnie, co jest spowodowane wysiłkiem, wieloma godzinami ciągłego ruchu. Nie dziwota, że w butach robi nam się coraz mniej miejsca, a przecież nie chcemy żeby odciski popsuły nam całą zabawę. Dla osób, które już kupią sobie za małe buty w momentach tworzenia się odcisków podczas wędrówki polecam wyciągnięcie z butów wkładek. To czasami może uratować życie. (Wiem o czym mówię)

4. Wielu z nas ma jedną stopę dłuższą od drugiej. To dobrze widać podczas przymierzania. Jeden but leży lepiej, drugi nieco gorzej (jest luźniejszy albo nieco ciasnawy). Kupując buty trekkingowe zawsze kupujemy buty pod rozmiar większej stopy! Czasami słyszę jak ktoś przymierza buty i mówi "ten but się rozejdzie". Otóż nie, moi drodzy. Buty trekkingowe się nie rozejdą, a jeśli już to naprawdę minimalnie! To nie są buty do chodzenia! To są buty trekkingowe!

5. Najlepiej kupujmy buty wtedy, gdy stopy są najbardziej spuchnięte i zmęczone, czyli po południu lub wieczorem. Ta zasada odnosi się do dwóch wcześniejszych. Nogi w czasie wysiłku naprawdę puchną i w bucie robi się nieco mniej miejsca!

6. To zasada nie mająca nic wspólnego z kupowaniem. Jest ona zasadą odnoszącą się do zdrowego rozsądku. Jeśli przygotowujesz się na wyjazd w góry i kupujesz całkiem nowe buty trekkingowe to koniecznie wypróbuj je przed właściwym wyjściem. Jeśli okaże się, że są niewygodne, są za małe - zawsze możesz buty zwrócić, zamienić czy kupić jakieś inne. Po co masz się męczyć?

7. Jeśli nie masz pojęcia jak dobrać sobie takie buty, zapytaj sprzedawcę! Oni przechodzą szkolenia i z pewnością chętnie Wam pomogą! A kto pyta - nie błądzi:)


 
 
Życzę Wam udanych zakupów! :)

czwartek, 10 grudnia 2015

Supermoce.

Posiadanie supermocy byłoby całkiem fajne. Kto z nas nie marzył o tym, żeby umieć latać, znikać czy podróżować w czasie? Osobiście nigdy nie poznałam osoby, która posiadałaby choć jedną z wymienionych przeze mnie umiejętności. Czy to znaczy, że supermoce tak naprawdę nie istnieją?

Jestem wielką fanką literatury dla dzieci. Lubię spędzać czas przeglądając książki adresowane właśnie do nich. Ostatnio natknęłam się na Supermoce, autorstwa Johan Unenge. Książka pokazuje wady i zalety różnych niespotykanych umiejętności, jak również zachęca dzieci do odkrywania ich w sobie choćby w niewielkim stopniu. Najbardziej podoba mi się wskazówka odnośnie BYCIA NIEWIDZIALNYM. A mianowicie:

Wypróbuj! Usiądź na kanapie i nie odzywaj się przez cały wieczór. Po jakimś czasie twoja rodzina zapomni, że jesteś z nimi. To prawie jakbyś był niewidzialny.. 



Myślę, że rodzice chętnie pomogą swoim dzieciom w doskonaleniu tej umiejętności. Jak się okazuje - wszyscy możemy czasem stać się niewidzialni ;)

środa, 9 grudnia 2015

Czas na film.

Wolny czas najbardziej lubię spędzać na zewnątrz. Najlepiej w jakimś ładnym miejscu. Ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Zimne, ciemne wieczory nasuwają inną opcję - obejrzenie jakiegoś filmu. Ci co mnie znają wiedzą, że nie zawsze udaje mi się obejrzeć go w całości. Szczególnie, że zdarza mi się cichaczem zasnąć i obudzić np. kiedy lecą już końcowe napisy. Tak, potrafię to. W kinie też zdarzyło mi się odlecieć do krainy snów. I to nie jeden raz. Na szczęście udaje mi się jakieś obejrzeć! Po prostu siadasz, myślisz obejrzałabym film i oglądasz. Ten wpis nie ma być o fabule, bohaterach czy scenografii tego filmu a o jednym zdaniu, które dość głęboko zapada w pamięci po jego obejrzeniu :

Czasami to właśnie niepozorne osoby osiągają to, o czym inni mogą tylko pomarzyć.

Historia oparta na faktach. Film o człowieku niepozornym i upartym. Ponadprzeciętnie uzdolnionym. Gra tajemnic. Film dla wszystkich. 


poniedziałek, 7 grudnia 2015

Wspólny język.

Wiecie co jest fajne w górach? To, że nie musisz być poliglotą, żeby po nich łazić. Nie musisz znać biegle trzech języków obcych, żeby przywitać na szlaku drugiego człowieka. Wystarczy, że powiesz swoje polskie dzień dobry. Czech, Słowak, Niemiec, Norweg, Holender - każdy z nich zrozumie, o co Ci chodzi. Lubię te spotkania na szlaku. Czasem jest to tylko Dzień dobry, Cześć. A czasem się razem usiądzie i zje kanapkę, poczęstuje kogoś kawałkiem czekolady i poogląda zdjęcia na aparacie. Albo wspólnie przeczeka się deszcz pod dachem jakiejś chatki. Albo pogada o tym gdzie się było, zaglądnie wspólnie na mapkę.



Rozmowy w górach bywają szalenie ciekawe - często są to rozmowy bez słów.

niedziela, 6 grudnia 2015

Dzwonek z napisem.

Są ludzie, którzy coś sobie zbierają. Ja na przykład lubię pocztówki. Czarno-białe najbardziej. Moja prababcia zbierała znaczki pocztowe. A moja mama zbiera sobie dzwonki. Z różnych miejsc. Przeróżnych. Koniecznie z napisem. Nazwą miasta. Nazwą górskiego szczytu. Żeby wiadomo było skąd jest.

Wczoraj pojechaliśmy ekipą na jarmark do Drezna. Na miejsce przyjechaliśmy dość wcześnie, więc postanowiliśmy pójść sobie na FLOHMARKT. Dla tych, którzy nie wiedzą FLOHMARKT jest odpowiednikiem naszego targu staroci. Ludzie wystawiają tam wszystko to, czego już nie używają i można to kupić za naprawdę małe grosze. Chodziliśmy stragan po straganie, a że nikt nas nie rozumiał to mogliśmy sobie dotykać tych rzeczy i o nich rozmawiać unikając pytań w stylu W czym mogę pani pomóc? My kiedy już o coś pytaliśmy to ile to kosztuje i na tym kończyła się nasza kwestia. A niemieccy sprzedawcy raczej nie palili się by zaczynać z nami konwersację. Ale do rzeczy..

Szliśmy sobie z moim Ulubionym i zaczęłam szukać dzwonka. Skoro mają tu tyyyle rzeczy to może akurat mi się uda? Zatrzymałam się przy jednym straganie, gdzie jakieś dzwonko-podobne sobie stały. Zwykłe, białe, ceramiczne. Szukam tego takiego z napisem i mówię sobie na głos  Fajnie byłoby tu dostać taki stary dzwonek z napisem Drezno. Pan stojący za straganem uśmiechnął się i za chwilę rzuca w moją stronę:

- Takiego z napisem niestety tu nie mam.




I wiecie co sobie wtedy pomyślałam? Dobrze jest usłyszeć swój język w obcym kraju. Od razu jakoś tak człowiek lepiej się czuje :) 

czwartek, 3 grudnia 2015

W przyrodzie nic nie ginie!

Pewnego razu, kiedy razem z całą rodzinką wybraliśmy się w Tatry usłyszałam, że ktoś mnie woła. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ktoś tam z tyłu krzyczał bardzo wyraźnie moje imię i nazwisko. Rozumiem, że świat jest mały, ale sporą część drogi nikogo za nami nie było a nie sądze, by moi znajomi rozpoznali mnie po śladach stóp. Sytuacja wydała mi się delikatnie mówiąc DZIWNA. Wszyscy na trzy cztery stanęliśmy w miejscu. Chwilę poczekaliśmy i jeden z chłopaków idących w naszą stronę podbiegł do mnie, wyciągnął coś z kieszeni i zapytał:

- Czy to nie przypadkiem twoja legitymacja?

Moja jak nic! Zdjęcie trochę stare, ale rozpoznaję! Tylko jakim cudem znalazła się w rękach tego gościa? Mój tata za chwilę wiedział już wszystko. Bo poza legitymacją nasz Nieznajomy miał jeszcze ze sobą portfel mojego taty. Tym magicznym sposobem okazało się, że tato zgubił swój portfel. Musiał wypaść mu z kieszeni czy coś. Jak się dowiedzieliśmy chwilę później nasi nowi znajomy szukali właściciela portfela ładny kawałek drogi. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy, dziękowaliśmy i opowiadaliśmy o tym kto gdzie był, kto skąd wraca, gdzie ma auta i tym podobne.. 



W górach zachwyca nie tylko przyroda i urokliwe miejsca, ale także ludzie, których można tam spotkać.

PS. Na zdjęciu przyłapana przeze mnie na sesji zdjęciowej Młoda Para nieopodal Czerwonych Wierchów. Piękną mieli pogodę :)

środa, 2 grudnia 2015

Kiedy z nieba kapie..

Wracam w góry. Chcąc więcej zobaczyć, zaczęliśmy szukać dłuższych szlaków, bardziej krętych dróg i wtedy pogoda przestała nam przeszkadzać. Co znaczy, że nawet jak padało to szliśmy. Kiedy jedziesz kilka godzin samochodem a na miejscu okazuje się, że pada no to przecież nie będziesz zawracał! Zawracanie jest dla słabych! Chyba, że na samym szlaku okaże się, że warunki pogodowe stwarzają zagrożenie.

W tym miejscu chciałam trochę przeskoczyć i opowiedzieć o świetnym wynalazku, który od dość niedawna stał się częścią mojego plecaka. Mam tu na myśli parasolkę. Już widzę te uśmieszki pojawiające się na myśl niektórych z Was o rozłożeniu parasolki podczas deszczu w górach. Bo jak to tak chodzić z parasolką? Też się kiedyś śmiałam. Najczęściej zakładałam pelerynę czy jakieś poncho i w górę! Jednak przyszło kilka sytuacji, w których ani peleryna ani poncho nie dało rady i ktoś mądry powiedział weź parasolkę! Dla tych, którzy dalej się śmieją mogę powiedzieć, że jest to sprawdzony sposób, kiedy dość konkretnie kapie z nieba. Oczywiście nie kupujesz metrowego, długiego parasola, ale mały, poręczny parasol. 




Parasol nie zajmuje dużo miejsca. Co Ci zależy? Weź go ze sobą, kiedy będziesz ruszał na szlak!

wtorek, 1 grudnia 2015

Czas postanowień.

Dziś o postanowieniach. Zaczyna się adwent, a więc kolejny czas kiedy coś sobie postanawiamy. W głowie mamy już oczywiście listę rzeczy, które chcielibyśmy zmienić, ulepszyć no ale co wybrać? Co chciałbyś/chciałabyś zmienić najbardziej? Panie nie mają z tym problemu. Zazwyczaj chcą zmienić jedno.. SWOJĄ WAGĘ. I to nie tylko w czasie adwentu. Muszę schudnąćchyba nie ma tu pana, który przynajmniej raz nie słyszał tego od swojej kobiety. Zdecydowana większość pań, które używa tego zwrotu nie potrzebuje pozbywać się swoich kilogramów. Ale to temat rzeka.. Ostatnio odnośnie właśnie TAKICH postanowień rozmawiałam z koleżanką, która od lat kieruje się swoją złotą zasadą. A brzmi ona tak:

Jedz to, co lubisz w ilościach, na jakie masz ochotę i dużo się ruszaj!




Bardzo spodobała mi się ta zasada. Dzisiaj ja też Wam mówię: RUSZAJCIE SIĘ! Ruch to zdrowie a nasze mięśnie lubią być używane nawet jak za oknem wiatr i zimno :)