Today.

Today.

niedziela, 6 grudnia 2015

Dzwonek z napisem.

Są ludzie, którzy coś sobie zbierają. Ja na przykład lubię pocztówki. Czarno-białe najbardziej. Moja prababcia zbierała znaczki pocztowe. A moja mama zbiera sobie dzwonki. Z różnych miejsc. Przeróżnych. Koniecznie z napisem. Nazwą miasta. Nazwą górskiego szczytu. Żeby wiadomo było skąd jest.

Wczoraj pojechaliśmy ekipą na jarmark do Drezna. Na miejsce przyjechaliśmy dość wcześnie, więc postanowiliśmy pójść sobie na FLOHMARKT. Dla tych, którzy nie wiedzą FLOHMARKT jest odpowiednikiem naszego targu staroci. Ludzie wystawiają tam wszystko to, czego już nie używają i można to kupić za naprawdę małe grosze. Chodziliśmy stragan po straganie, a że nikt nas nie rozumiał to mogliśmy sobie dotykać tych rzeczy i o nich rozmawiać unikając pytań w stylu W czym mogę pani pomóc? My kiedy już o coś pytaliśmy to ile to kosztuje i na tym kończyła się nasza kwestia. A niemieccy sprzedawcy raczej nie palili się by zaczynać z nami konwersację. Ale do rzeczy..

Szliśmy sobie z moim Ulubionym i zaczęłam szukać dzwonka. Skoro mają tu tyyyle rzeczy to może akurat mi się uda? Zatrzymałam się przy jednym straganie, gdzie jakieś dzwonko-podobne sobie stały. Zwykłe, białe, ceramiczne. Szukam tego takiego z napisem i mówię sobie na głos  Fajnie byłoby tu dostać taki stary dzwonek z napisem Drezno. Pan stojący za straganem uśmiechnął się i za chwilę rzuca w moją stronę:

- Takiego z napisem niestety tu nie mam.




I wiecie co sobie wtedy pomyślałam? Dobrze jest usłyszeć swój język w obcym kraju. Od razu jakoś tak człowiek lepiej się czuje :) 

1 komentarz:

  1. Swój język na obczyźnie to czasem jak balsam dla duszy :D zwłaszcza jak jest się na dłużej..

    OdpowiedzUsuń