Today.

Today.

sobota, 27 lutego 2016

Steve Jobs.

Myślę, że tego pana nie trzeba nikomu przedstawiać. Przez wielu uznawany za geniusza. Człowiek bardzo bogaty. Współzałożyciel, prezes i przewodniczący rady nadzorczej Apple Inc. Z zamożnymi ludźmi jest ten problem, że patrzymy na nich przez pryzmat pieniędzy, jakie zarabiają. W naszych oczach są jakby nieosiągalni. Wyobrażamy sobie, że ubierają się w najdroższych sklepach i jadają w wykwintnych restauracjach. Obserwujemy ich życie trochę im zazdroszcząc. Ale przychodzi taki czas, kiedy my i oni jesteśmy jakby na równi. Choroba. Kiedy jesteś chory to wyglądasz jak pięćdziesięciu innych na oddziale. Myślisz, że ich interesuje to, ile zarabiasz? Bardzo spodobały mi się jedne z ostatnich słów Jobs'a. Posłuchajcie.

Które łóżko jest najdroższe na świecie? Łóżko szpitalne. Ty, jeśli masz pieniądze, możesz zatrudnić kogoś kto będzie prowadził za Ciebie samochód, ale nie można zatrudnić kogoś kto przejmie chorobę, która Cię zabija. 




Nie można kupić wszystkiego.

czwartek, 25 lutego 2016

Z życia rodzinki.

Podczas rodzinnej kolacji.
- Byłem z ojcem na wyborach i myślę, że chciałbym być prezydentem - zaczyna jeden z synów.
- A jesteś bardziej na prawo czy na lewo? - pyta Mama
- To nieważne. Chcę mieć władzę! - odpowiada Syn.
- Tak, jak wszyscy w tym kraju synu, jak wszyscy.. - kwituje sprawę Ojciec.

Wniosek: jaki kraj tacy obywatele.




Mam bluzę..i nie zawaham się jej użyć !

Z wczoraj. Do autobusu wsiadają trzy koleżanki. Gimnazjum albo początek liceum - dokładnie nie wiem, bo makijaż i ubiór przeszkadzają mi w rozpoznaniu tego, w jakim one są wieku. W autobusie tłok, a jedna z nich siada obok mnie. Dwie pozostałe stają w pobliżu, bo mają do obgadania ważną sprawę. 


- Widziałyście tą bluzę, którą nosi Kaśka? Ma ją od swojego chłopaka! - zaczyna Pierwsza
.
- Co ty dajesz?! - rzuca Druga.

- Jaki tam chłopak, bzdura! Kiedyś wracałam z nią do domu i przyznała się, że to bluza jej brata, a nie chłopaka. Ona nie ma żadnego chłopaka, ale chce, żeby wszyscy myśleli, że go ma. Rozumiecie?! Ale ciii, bo powiedziała mi o tym w T A J E M N I C Y ! - mówi Trzecia.

- Ej,ale dlaczego ona to robi? Po co tak kłamać? - zastanawia się Pierwsza.

I tutaj musiałam wyjść z autobusu, więc nie wiem, jak zakończyła się cała historia.

 Wychodzi na to, że chłopak jest na wagę złota. Nie ważne, czy jest, czy go nie ma - ważne, żeby INNI myśleli, że go masz. Jak to mówią - każdy orze jak może.

środa, 24 lutego 2016

Autobus czerwony.

Miejskie autobusy. Nie wiem jak wy, ale ja ich NIE ZNOSZĘ. Nie to, że nie lubię, ale po prostu nie znoszę. Tłum ludzi. Wszyscy mają tak zwieszone miny, że generalnie jeszcze dobrze się nie weszło do tego autobusu, a już ma się niezmierną ochotę z niego wyjść. Są pewne niepisane zasady każdego z tych autobusów i każdy z Was powinien je znać:

Zasada nr 1. Usiądź sam - czasami przestrzega się tę zasadę do tego stopnia, że człowiek woli stanąć niż zająć miejsce obok innej osoby. 

Zasada nr 2. Pamiętaj, że wszystkie starsze panie zaraz po wejściu biorą udział w zawodach pod tytułem usiądź pierwsza a jak ktoś stanie ci na drodze - staranuj. Myślę, że nie muszę tłumaczyć tej zasady.

Zasada nr 3. Jeśli masz ochotę kupić bilet u kierowcy a nie masz odliczonej kwoty to on może powiedzieć ci bez pardonu "w takim razie nie sprzedam pani/panu biletu". Nie radzę wdawać się wtedy w jakąkolwiek dyskusję. 

W takim autobusie rozmawia się o wszystkim. O wykładowcach. O koleżankach. O kolegach. o rodzicach. O pracy. O chłopaku, który się podoba. O  marzeniach. O planach na następne dni. Można dowiedzieć się naprawdę CIEKAWYCH rzeczy. Ja dzisiaj np. dowiedziałam się co należy zrobić, kiedy nie ma się chłopaka a bardzo chciałoby się żeby inni myśleli, że się go ma. Ale o tym w następnym poście, bo muszę lecieć na zajęcia. 

Do zaś!
Mała


piątek, 12 lutego 2016

Jesteś tym, co jesz.

Myślę, że wielu już zna to powiedzonko. Był chyba nawet film pod tytułem Jesteś tym, co jesz. Wczoraj w jednym z seriali mama wymyśliła, że odtąd w jej domu wszyscy będą się zdrowo odżywiać. Przeczytajcie co na ten temat ma do powiedzenia jej młodszy syn:

- Jesteś tym, co jesz? Mamo, ale ja nie chcę.. 
- Czego? - pyta mama.
- Nie chcę być selerem!

Muszę przyznać, że też nie chciałabym być selerem.. Szpinakiem też nie do końca. Widzieliście kiedyś seler, który miał oczy?


czwartek, 11 lutego 2016

Halo słucham?

Czy zdarzyło Ci się odebrać telefon, gdzie jakaś miła pani próbowała wcisnąć Ci jakiś super extra fajny produkt? A może zaproponowała Ci poradę dietetyczną? Wczoraj jeden z panów odebrał jeden z T A K I C H właśnie telefonów. Pani przez pół godziny rozczulała się nad zdrową żywnością, zachęcając pana do kupowania zdrowych produktów, do zdrowego gotowania, unikania tego i owego.. Po swoim monologu, którego pewnie uczyła się kilkadziesiąt minut usłyszała:

- Widzi pani, żona stara się, gotuje, ale my i tak jemy co chcemy.



Dobrze, że przynajmniej wysłuchał do końca, co pani ma do powiedzenia..

środa, 10 lutego 2016

Te baby są jakieś dziwne.

Kobiety mówią, że chcą być kochane takimi, jakie są. Często mówią, że najważniejsza jest akceptacja, wsparcie. Szłam dzisiaj za młodymi mężczyznami do domu. Jakieś 16-17 lat. Co oni mówią o kobietach? A raczej co mówi jeden z nich..

Stary! Jej się nie da pokochać taką, jaka jest. Bo jak ja jej mówię, że ją taką kocham to ona mówi, że zacznie się odchudzać. Nie ogarniam stary.

Dla panów powyższy dialog to abstrakcja. Ale panie wiedzą o co chodzi, prawda? Wniosek: Te baby są jakieś dziwne..



Przeczytane.

W mieście można znaleźć kilkadziesiąt restauracji. Gdzie najlepiej zjeść? Gdzie jest najtaniej? - pytają ci, którzy przyjeżdżają. Miejscowym też zdarza się szukać nowych miejsc, ale zazwyczaj zaglądają w te stare, sprawdzoneNie przekonasz pani Krysi, żeby zjadła w miejscu B, kiedy ona od zawsze jada w miejscu A. Ze mną jest podobnie. O ile wkurza mnie, kiedy młode dziewczyny wciskają mi do ręki ulotki zachęcając do wejścia do restauracji, to podobają mi się niestandardowe sposoby przyciągania klientów.

Na pewno każdy zna taką restaurację, której wnętrze mówi przebierz się, bo inaczej nie wejdziesz.

Ostatnio, jedna z takich własnie restauracji wpadła na ciekawy pomysł. Na tablicy przed wejściem białą kredą codziennie znajdziemy zdania, sentencje, które pozwalają milej rozpocząć dzień. Niektóre ze zdań są zabawne, niektóre po prostu miłe dla odbiorcy. Wczorajszy tekst spodobał mi się najbardziej:

"Ludzie, którzy kochają jeść to zawsze najlepsze osoby."

Tym zdaniem jakoś zeszło powietrze z tego miejsca. Przez okno widzisz, że przy każdym nakryciu są trzy widelce, trzy noże, serwetki powywijane w dziwne kształty a ty czujesz, że możesz wejść. Dlaczego? Bo kochasz jeść.




Znacie takie osoby? Ja chyba znam..

niedziela, 7 lutego 2016

Przychodzi baba do brafittera..

Chcesz kupić biustonosz? Jeśli jesteś kobietą to raz na jakiś czas chcesz. Mężczyznom też zdarza się zaglądać do sklepów z bielizną. Niezależnie od tego KTO kupuje pojawia się podstawowy problem, a mianowicie: Jaki TO rozmiar?

Wybrałam się ostatnio na zakupy tej właśnie części garderoby i zauważyłam, że..w sklepach mamy do czynienia z niesamowitą ilością WYPCHANYCH biustonoszy. I gdyby nie było na nie popytu to nie byłoby podaży. Prawa marketingu są proste.

Wyobraźcie sobie sytuacje (której ja byłam świadkiem). Do sklepu wchodzi młoda, dwudziestoparoletnia dziewczyna. Robi rundkę po sklepie, przeglądając wszystkie dostępne biustonosze. Chwilę później podchodzi do pani ekspedientki i pyta:
- Czy ma pani może biustonosz o rozmiarze G z push-upem? 

Oczy ekspedientki osiągnęły w tym momencie rozmiar push-up'u. Chwilę się zastanawia, po czym odpowiada, że nie ma.

Na miejscu ekspedientki zadałabym dziewczynie jedno pytanie:
Koleżanko, to masz G czy chcesz udawać, że masz G?

Dziewczyna wyszła, a pani patrzy w moją stronę i mówi:
- Nie mamy rozmiaru G z push-upem. Wyobraża sobie pani rozmiar G z push-upem?
-  Nie do końca.. Chyba, że pani jest bokserem i chce mieć miękko przy upadkach na ringu - odpowiadam, po czym obie zaczynamy się śmiać.

Wtedy zrozumiałam to, co mówią mężczyźni: 

Push-up jest jak paczka chipsów. Wydaje ci się, że jest pełny, po czym jak otwierasz okazuje się, że tak naprawdę jest do połowy pusty.


czwartek, 4 lutego 2016

Tłusty Czwartek.

Mówi się, że w Tłusty Czwartek grzechem jest nie zjeść choćby jednego pączka. Piekarnie pękają w szwach od słodkich pączusiów z marmoladą, czekoladą, budyniem, bitą śmietaną i nie wiadomo czym jeszcze. Gdzieniegdzie można dostać jeszcze faworki, które stanowią dopełnienie tego tłustego dnia.

I ciekawostka! Na Wielkopolsce, a konkretnie w Poznaniu co roku odbywają się mistrzostwa w jedzeniu pączków na czas. Wygrywa osoba, która jako pierwsza zje 10 pączków bez popijania wodą. Rekordowy czas, który został ustanowiony jakiś czas temu to 4 minuty i 12 sekund! Jak podają media - od pięciu lat nikt nie potrafi go pobić. No ciekawe dlaczego..




Jedzcie dziś z głową! Moje ulubione to pączki z nadzieniem jagodowym. Pychota, że szok! Słodkiej uczty Wam życzę :)

środa, 3 lutego 2016

100-dniówka w XXI wieku.

..czyli mamo, tato szykuj KASĘ! Studniówka to dla wielu młodych osób pierwszy taki w życiu bal. Wieczorowe sukienki, garnitury, oszałamiające fryzury, makijaże i pięknie przystrojone sale - to z tym kojarzy się studniówka. Za to wszystko jednak ktoś będzie musiał zapłacić. A w większości przypadków będą to najprawdopodobniej nie kto inny jak rodzice. Nie ma się z czego śmiać, bo kiedy w dzisiejszym programie 19-letnia dziewczyna została zapytana o to, jakie wydatki czekają ją przed tym balem odpowiada:
  • 250 zł za osobę w restauracji - w to wliczany jest wynajem sali, orkiestra, jedzonko
  • zrobienie paznokci - ok. 60 zł
  • kupienie sukienki to 250-500 zł
  • buty
  • fryzura - około 100 zł
  • makijaż 
  • biżuteria - tu dziewczyna zaznacza, że można od kogoś pożyczyć
  • Bóg wie co jeszcze trzeba będzie kupić..
Wychodzi na to, że przeciętny maturzysta wyda na studniówkę 1000 zł! A raczej jego rodzice wydadzą..

Z roku na rok studniówka staje się imprezą coraz bardziej komercyjną. Bale organizowane są w zamkach, najbardziej ekskluzywnych hotelach.. Ja się pytam po co? Moja studniówka kosztowała mnie 250 zł. I naprawdę super się bawiłam! Nie szalejcie z tą kasą..

Czy naprawdę trzeba wydać 1000 zł, żeby dobrze bawić się na studniówce?



wtorek, 2 lutego 2016

Goood DAY!

Cześć! Dla tych, co jeszcze nie wiedzą to..
        .....dzisiaj mamy DZIEŃ POZYTYWNEGO MYŚLENIA!!

Więc...

  • jeśli myślisz, że pogoda jest do dupy i nie warto przebierać się z piżamy
  • jeśli masz poczucie, że minęło już pół dnia a Ty jeszcze NIC nie zrobiłeś
  • jeśli obudziłeś się z takim katarem, że tylko widząc kanapkę wiedziałeś, że ją jesz
  • jeśli przypadkiem czarny kot przeleciał Ci dziś drogę 
  • jeśli właśnie idziesz odebrać ważne wyniki i czujesz, że coś może być nie tak, jakbyś chciał
to wiedz, że..
...zmienić możesz tylko jedno - SWOJE MYŚLENIE.

zatem jak mówią dziś w radiu, telewizji i fejsboooku:


Pozdrawiam,
Mała