Today.

Today.

środa, 30 kwietnia 2014

Niebieskooka.

Ona spotkała małą dziewczynkę. Była śliczna. Wszystko w niej było piękne. I te niebieskie oczy. Mała jednak nie mówiła. Głębokie upośledzenie. Ona czekała na odpowiedź. Ciągle cisza. Słowa jak hieroglify. Nieznane.

Uśmiech. Dotyk dłoni. Przytulenie. Ten język zna. Ona właśnie tak nauczyła się mówić do Niebieskookiej.
- Wiesz, myślę sobie, że jeśli Bóg jest, to mieszka sobie właśnie w takich dzieciach - powiedziała Ona. - I że gdybym ja Nim była to też wybrałabym sobie takie lokum. Są piękne.


wtorek, 29 kwietnia 2014

Zielone.

Przejście dla pieszych. Starsza pani. Przy nodze laska. Zielone światło. Wszyscy przechodzą na drugą stronę. Ona nie idzie. Boi się, że nie zdąży. Czerwone światło. Stop.

Po drugiej stronie młody chłopak. Słuchawki na uszach, w ręku sportowa torba. Co chwilę zerka na zegarek. Zielone światło. Ruszyli. Na pasach znów mnóstwo ludzi. On też. Pani po raz kolejny stoi. Czeka. Młody chłopak podbiega do niej. Ściąga swoje słuchawki i podając jej swoje ramię mówi:

- Mogę panią prosić?

Na jej twarzy widzę figlarny uśmiech.

- Oczywiście młody człowieku.

Czas się zatrzymał.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Czekamy.

Przedszkole. Pora śniadaniowa. Dyżurni rozkładają talerzyki i kubeczki. Pozostałe dzieci siedzą już przy stolikach. Każdy ma tutaj swoje miejsce. Zapada cisza. Przy jedzeniu się nie gada bo się w brzuszku źle układa. Jedna z pań na chwilę wychodzi. Wraca. Rozgląda się po sali. Jeszcze nikt nie zaczął jeść.
- Dzieci, dlaczego nie jecie?
- Bo nikt nie powiedział jeszcze smacznego - odpowiada jej jedna z dziewczynek.

Pani uśmiecha się od ucha do ucha.
- Smacznego.
Kanapki znikają z talerzy.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Nietypowa prośba

Sala gimnastyczna. Mnóstwo materacy i kolorowych poduszek. Mała dziewczynka uczy się chodzić. Nie jest jej tak łatwo, jak innym dzieciom. Potrzebuje więcej czasu. Terapeutka śledzi każdy jej krok. Uśmiecha się, kiedy się udaje. Przytula, kiedy nie wychodzi. Jest coraz lepiej.

Szybka rozpiska ćwiczeń, które powinna powtarzać w domu. Dziewczynka przygląda się fikuśnym literom. Koniec zajęć. Może o coś poprosić. Jak zawsze.
- Moze pani zrobić fikołecka?

Już za chwilę zwinięta w kłębek Pani robi przewrót w przód. Dziewczynka uśmiecha się. Wychodząc z sali rzuca jeszcze:
- Bzydko pani pise, ale psynajmniej umie pani fikołecki.

sobota, 26 kwietnia 2014

Mali ludzie

Środek miasta. Mężczyzna żebrzący o kawałek chleba. Znajomy widok. Ludzie pędzący we wszystkie strony świata. Niekiedy ktoś się zatrzymuje. By spojrzeć na jego twarz. Pijak? Bezdomny? Kto? Idzie dalej.

Za chwilę mały chłopiec. Przystaje. Ściąga plecak. Przez chwilę czegoś szuka. Podchodzi bliżej. Daje Panu swoją kanapkę:
- Proszę. Mama zrobi mi jeszcze jedną.
Odchodzi. A ziemia kręci się dalej.


piątek, 25 kwietnia 2014

Nic nie mów.

Szpital. Pacjent wciąż leży nieprzytomny. Operacja serca trwała jakieś 6 h. Żona z dziećmi stoją na korytarzu. W powietrzu mnóstwo pytań. Co dalej ? Lekarze nic nie chcą powiedzieć. Powtarzają, że trzeba czekać.

Później. Pacjent otwiera oczy. Puls rośnie. Lekarz podchodzi i pyta:
- Co z pańskim sercem?
- Jest zajęte - odpowiada, patrząc w stronę żony, która właśnie wchodzi na salę.

Siada. Łapie go za rękę.
Jego serce znów bije jak przedtem.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Na środku drogi.

Pamiętam - pierwszy rok studiów, przeprowadzka. Wielki plecak po brzegi wypełniony ubraniami i wałówą z domu na  plecach. Słaba znajomość miasta. Na przystanku rozpiska nieznanych mi linii autobusowych. Nikogo znajomego. Trzeba iść. Przede mną długa droga. Z dworca to jakaś godzina. Idę sama. Nagle, starsza pani - już pewnie babcia - zatrzymuje się widząc mnie z wielkim bagażem na plecach. Podchodzi bliżej i oferując swój wózek na zakupy mówi:

- Tak będzie ci lżej, dziecko - usłyszałam, po czym położyłam na nim swój plecak.

I tak szłyśmy sobie do końca drogi. Razem.

Peron

Na peronie. Ona - z trzema wielkimi walizami. On zaraz obok - z bukietem kwiatów. Już za chwilę ma przyjechać jej pociąg. Chyba długo się nie zobaczą. On nie odstępuje jej nawet na krok.
- Idź już. Poczekam te kilka minut - mówi do niego.
- Dobrze - po raz ostatni przytula ją do siebie i całuje w czoło. - Jedź i wracaj szybko!

Kiedy On znika za horyzontem, jej oczy robią się smutne. Sięga po telefon. Chwilę potem widzę jak znów On trzyma ją w objęciach.
- Wróciłeś. Coś się stało?
- Tak. Już za tobą tęsknię.






środa, 23 kwietnia 2014

Mały Książę

Wokoło zielono. Wiosna. Ziemia budzi się do życia. Idę sobie miastem. Wszędzie pełno ludzi. Po długim wolnym wszyscy wracają do swoich obowiązków. Zakupy. Szkoła. Praca.

Nagle widzę dwie kobiety, prowadzące pomarańczowy wózeczek z małym dzieckiem. Olśnienie dopada mnie chwilę później i to takie Przecież ja je znam! Wiedziałam, że jedna z nich niedługo ma zostać mamą i teraz mogłam już zobaczyć to kilkumiesięczne maleństwo.

Zatrzymałyśmy się na środku chodnika, a ja podeszłam nieco bliżej wózeczka. Malutki słodko spał, także jedyne co mogłam zrobić to na niego popatrzeć. Aniołeczek.

- Kim jesteś? - zapytałam, nachylając się nad wózeczkiem.
- To mój syn - odpowiedziała jego mama, poprawiając mu czapeczkę. 

Popatrzyłam na niego raz jeszcze i głaszcząc jego policzek szepnęłam:
- Witaj, Mały Książę.





Chodźmy dziś na spacer, na przechadzkę w stylu retro.

Lubię ludzi.

Lubię ich słuchać.
Lubię patrzeć jak się uśmiechają.
Lubię czuć ich obecność.
Lubię ich.

I lubię fotografować sekundy z ich życia. Tylko nie tak, jak to się robi normalnie, za pomocą aparatu fotograficznego. Ja - trochę nietypowo - fotografuję ten świat swoimi oczami.

I o tym właśnie będą te moje tutaj zapiski - o chwilach, które zapamiętują moje oczy.

Zapraszam :)