Wtedy miałam ulubione książki.
Ulubionego misia.
Ulubione zabawki.
Ulubioną gumę do żucia.
Ulubioną szminkę mojej mamy.
Ulubiony przedmiot w szkole.
Ulubiony zespół.
Ulubioną porę roku.
I ulubione ciasto.
Wtedy myślałam, że wszyscy lubią najbardziej TO SAMO, CO JA.
A nie?
Czasem jest tak,że kiedy rozmawiasz z kimś nowopoznanym okazuje się, że macie wiele wspólnego: gracie w te same gry komputerowe, słuchacie podobnej muzyki i oboje lubicie jazdę konną. Fajnie jest pogadać o tym, co nas łączy. Niedługo potem okazuje się jednak, że coś was od siebie różni. To normalne. Nie ma dwóch jednakowych osób.
Pewna pani napisała kiedyś o swoim mężu mój Ulubiony. I do dziś tak właśnie o nim pisze. Znacie jeszcze kogoś, kto mówi lub pisze do męża w ten sposób? Ja nie, ale od tamtej pory to moje ulubione określenie, jakiego używa kobieta w stosunku do swojego mężczyzny.