Today.

Today.

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Dla ciebie.

Środek miasta. Fontanna. Dookoła ławki. Gołębie karmione przez dzieci okruchami chleba. Ulicą idzie chłopak z gitarą. Kolorowe spodnie. Nieco dłuższe włosy. Podbiega do fontanny. Staje na podwyższeniu. Zaczyna grać. Przypomina sobie chwyty. Spogląda na ratusz. Jeszcze chwila. Z naprzeciwka idzie Ona. Sukienka w kwiatki. Kapelusz we włosach. Zauważył ją. Gra.

- Dla ciebie mógłbym zrobić wszystko, co zechcesz powiedz tylko. Naprawdę na dużo mnie stać.. - zaczyna. - Dla ciebie mógłbym wszystko zmienić, mógłbym nawet uwierzyć, naprawdę na dużo mnie stać..

Ona idzie. Nie przestaje patrzeć w jego stronę. W końcu jest blisko. Bliżej. Najbliżej. Gitara przestaje grać. 
- Wiesz, bo ja dla ciebie też - szepcze mu na ucho.

Piękni ludzie, piękny świat.


Masujemy.

Gabinet masażu. Młoda pani masażystka. Ciemne włosy splecione w długi warkocz. Wchodzi kolejny pacjent. Młody. Przystojny. Chyba sportowiec. Szerokie ramiona. Wąskie biodra. Książkowy trójkąt. Nie, nie będę na niego patrzeć, powtarza w myślach Ona. Badanie. Dokładna diagnoza. On wychodzi.

Koleżanka z pokoju obok uśmiecha się w jej kierunku.
- No co? Wysiliłam cały swój profesjonalizm i etykę, żeby się na niego nie patrzyć ! - krzyczy w końcu Ona.

Krew - nie woda.

piątek, 27 czerwca 2014

Autobus czerwony.

Przystanek autobusowy. Już powinien tu być! Znowu się spóźnia! Wszyscy czekają. Co chwila dochodzi ktoś nowy. Chłopcy i dziewczęta w biało-czarnych strojach. Zakończenie roku. To już dziś. Chwilę potem podjeżdża. Chór westchnień dookoła. W końcu. Przed wejściem dwóch panów w jeansowych kurtkach. Każdy spokojnie czeka aż autobus przystanie. Starsza Pani podchodzi do niej.
- Kanary. Trzeba ostrzec resztę - mówi szeptem, wskazując palcem na tych dwóch.

Wszyscy wchodzą. Pani daje znać jeszcze kilku innym osobom. Zamykają się drzwi.
- Proszę przygotować bileciki do kontroli - mówi jeden z nich.

A Pani tylko patrzy w jej stronę i delikatnie się uśmiecha.
A nie mówiłam?

czwartek, 26 czerwca 2014

Tajemnica.

Dwie dłonie. Mniejsza i większa. Idą sobie razem. Ulicą. On potężny. Na czole zakola. Jasna bluza z kapturem i spodnie spuszczone w kroku. Obok mniejszy On. Ta sama bluza. Te same spodnie. Tylko wszystko w trochę mniejszym rozmiarze. 
- Tatusiu, czy my kupimy sobie lody? - pyta Mały.
- Kupimy, ale pamiętaj - to jest T A J E M N I C A! Jak znowu powiesz mamie, że jadłeś lody przed obiadem to urwie mi uszy! - mówi Tata.
- Nic nie powiem! 

 Za chwilę kupują lody.

Ale wszyscy wiemy, że Mama i tak się dowie.

wtorek, 24 czerwca 2014

Rycz, mała rycz.

Pociąg. Przedział pełen ludzi. Każdy ma swoją miejscówkę. Wchodzisz. Szukasz. Siadasz. Idzie Ona. Zajmuje swoje miejsce. Chce siedzieć przy oknie. Kładzie na półce ciężką torbę. Patrzy przez okno. Na peronie stoi jakaś kobieta. Starsza. Chyba po sześćdziesiątce. Tuż obok tego wagonu. Macha. Po policzkach spływają jej łzy. Ona też jakby płakała. Ze wzruszenia.
- Nie płacz stara, nie płacz. Przecież znowu się spotkamy - mówi, a pociąg odjeżdża.

Odwraca się. Wyciąga telefon.
- Wie pani, bo my to się poznałyśmy przez internet. I teraz miałyśmy takie spotkanie. Bardzo nie chcę stąd odjeżdżać. No ale..mąż już czeka na mnie w domu.

Jedzie pociąg z daleka. .

I ślubuję ci.

Maleńki kościółek w górach. W powietrzu unosi się zapach drewna. Goście już w kościele. Ona w białej sukni. I On w góralskim stroju. Siedzą w pierwszej ławce. Blisko ołtarza. Najbliżej ze wszystkich. To ten dzień. Najważniejszy.
- Żono, daję ci tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności. . - mówi On.

Wychodzą. Razem. Mąż i żona. Od teraz już na zawsze.
- Podobno zazdrość to grzech, ale ja autentycznie im zazdroszczę - powiedział Ktoś.

Tak im dopomóż Panie Boże Wszechmogący.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Tylko raz.

Dworzec PKP. Odjazdy. Przyjazdy. Tłumy ludzi. Na ławce dwóch kumpli. Rozmawiają.
- Wiesz, myślę sobie, że są spotkania, które zdarzają się tylko raz w życiu. I choćbyś chciał już nigdy więcej się nie powtórzą - mówi jeden.
- To jasne, ale ty masz na myśli coś konkretnego, prawda? - pyta drugi.
- Pamiętasz jak opowiadałem ci o tej dziewczynie z pociągu?
- No coś mówiłeś.. I co?
- Ostatnio dotarło do mnie, że już nigdy jej nie zobaczę.

Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy.

sobota, 14 czerwca 2014

Do góry nogami.

Koncert. Tłok. Kolorowe parasole. I deszcz. Co chwilę przychodzi ktoś nowy. Dzieje się.
I przychodzą Oni. Grupka znajomych. Rzucają się w oczy. Irokezy. Rozdarte pończochy. Spodnie w kratkę. Dominuje czerń. Punki. Nikt nie chce podchodzić za blisko. Ludzie lekko odsuwają się. Niewidzialna granica. Tłum-ONI. Zespół zaczyna grać walczyka. .

Tańczą tylko Oni. Ładnie, parami, w rytmie. W tych swoich strojach. Z tymi włosami, co zupełnie do walczyka nie pasują.

A ludzie spodziewali się POGO.

piątek, 13 czerwca 2014

Przepraszam.

Noc. Na niebie świeci jeszcze księżyc. Środkiem drogi idzie On. W ręce trzyma bukiet kwiatów. Dla niej. Jest już pod domem. Jej okno lekko uchylone. W tle jakaś muzyka.
- Hej! Śpisz?! - woła do niej.
Cisza. 
- Wiem, że tam jesteś - ciągnie dalej.
Nic.
- Dobrze. Masz prawo być zła. Długo o tym wszystkim myślałem. Nie mogłem spać. I przyszedłem, żeby cię przeprosić. Przepraszam.

Nagle otwierają się drzwi. Ona. Podchodzi do niego.
- Myślałam już, że nigdy tego nie powiesz. Czekałam.

Kobiety.


wtorek, 10 czerwca 2014

Stara szafa.

Szkoła. Wraca po latach. Dzień Dobry. Nic się tu nie zmieniło. Te same ściany. Ci sami nauczyciele . Podchodzą. Pytają co słychać? Każdemu odpowiada prawie to samo. Ciężko opowiedzieć kilka lat w paru zdaniach. Ściany pełne absolwentów. Jej stara klasa. To było przecież tak dawno.

Wchodzi po schodach. Kolejne piętro. Biblioteka. Kiedyś często tam bywała. Ulubione miejsce. W środku czeka Ona. Nic się nie zmieniła. Pani z historii.
- Dobrze cię znów widzieć - mówi Ona.
- Panią również - odpowiada z roześmianą buzią.
- O! Mam coś dla ciebie. Trzymałam T O parę ładnych lat. Czas, żeby wrócił do ciebie.

Znika na zapleczu. Po chwili wraca z zapisaną A4 kartką papieru.
- Proszę.
- M ó j  s p r a w d z i a n z h i s t o r i i. . - zaskoczona produkuje jedno zdanie.
- Dla Ciebie, żebyś pamiętała. Ja pamiętam.

To były piękne dni, po prostu piękne dni. .

Perełka.

Niedziela. Msza. Upał. Ludzie stoją na zewnątrz. W środku nie da się wytrzymać. Co chwilę ktoś wychodzi. Za ciepło. Wychodzi Ona. Blada. Powoli zmierza w kierunku wielkiego drzewa. Cień. Tłum patrzy w jej stronę. Nie wygląda. Tak, jakby zaraz miała upaść na ziemię. Ktoś ustępuje jej miejsca. Siada na ławce.

Z głośników słychać teraz przekażcie sobie znak pokoju. . Każdy rozgląda się w poszukiwaniu kogoś, komu mógłby podać dłoń. Z kościoła wybiega mały chłopczyk. Czegoś szuka. W końcu znajduje ją.
- Co ty tu robisz synku? Gdzie jest tata? - pyta Ona.
- Mamusiu, przyszedłem dać ci znak pokoju. Żeby nie było ci smutno - odpowiada wesoło mały chłopczyk.

Ona uśmiecha się. Przytula go. Z kościoła wybiega tata. Teraz są już wszyscy razem.

Razem.

Nowa koleżanka.

Supermarket. Godziny szczytu. Jedni wracają z pracy. Drudzy z uczelni. Jest tłok. Szybkie zakupy i do domu! Wszyscy mają ten sam plan. Długa kolejka. Końca nie widać. Na początku jakieś małżeństwo. I ich mały synek. Ona stoi za nimi. Wyciąga swoje zakupy. Chłopczyk podchodzi do niej. Rozpoczyna rozmowę. Uśmiecha się. Ona też się śmieje. Ktoś mógłby pomyśleć, że to jego ciocia.
- Idziemy do domu! Chodź tutaj! - woła zniecierpliwiony już tata.
- Poczekaj, bo ja teraz rozmawiam z moją nową koleżanką! - odpowiada zadowolony synek.

Podają sobie ręce. Chłopiec znika za drzwiami.

No to jest fajnie czy fajnie?

czwartek, 5 czerwca 2014

Pracuś.

Przedszkole. Jakiego zawodu jest twój tatuś? Dzieci opowiadają o tym, czym zajmują się tatusiowie. Trener piłkarski. Lekarz. Spawacz. Przedstawiciel banku. Dużo tu ekonomistów. Nauczycieli.
- A twój tata, czym się zajmuje? - Pani pyta kolejnego chłopca.
- Jest informatykiem. To taka fajna praca - cały dzień siedzi i gra na komputerze - odpowiada. - Też będę tak pracował jak dorosnę.

Dzieci nie oszukasz.

środa, 4 czerwca 2014

Bajka.

Przedstawienie. Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków. Panie przedszkolanki w kostiumach i makijażach. Dziś aktorki. Rodzice i dzieci w jednym miejscu. Wszyscy czekają na rozpoczęcie.

Zła królowa odwiedza Śnieżkę w domu krasnoludków. Podaje jej jabłko. Śnieżka gryzie je i upada na ziemię. Zapada w głęboki sen. Krasnoludki wracają z pracy. Nie wiedzą co się stało.
- Magiczne jabłko! Ugryzła magiczne jabłko! - krzyczy z widowni jeden chłopiec. Za nim inne dzieci. Wszyscy chcą pomóc krasnoludkom uratować Śnieżkę.

Z biegiem czasu bajki przestają nas zaskakiwać.


Słowo.

Jej urodziny. On zapomniał. Dopiero w szkole, kiedy wszyscy zaczęli śpiewać sto lat zorientował się, że to właśnie dziś. Nagle zniknął. Nie poszedł na pierwszą lekcję. Szukała go. Chciała żeby tego dnia był w pobliżu. Za chwilę wszedł do szkoły. Nie sam. Z bukietem czerwonych róż. Podając jej kwiaty szepnął jeszcze szybko wszystkiego najlepszego.

Koniec lekcji. Droga do domu. On i jego najlepszy kumpel.
- Stary, skąd wziąłeś te kwiaty? Przecież zapomniałeś o jej urodzinach !

- Zabrałem. . Zabrałem z cmentarza – odpowiedział On. – No nie patrz tak! Zabrałem,ale dałem słowo tej Pani, która tam leży, że jutro przyniosę jej nowe róże. Mam nadzieję, że słyszała jak mówiłem..

Bo zawsze gdzieś ktoś na kogoś czeka..

wtorek, 3 czerwca 2014

Pytacie.

Ostatnio dużo pytacie. Odpowiadam. 

Żadna z pisanych przeze mnie historyjek nie jest zmyślona. Wszystkie wydarzyły się naprawdę. 

Zacznę wymyślać, kiedy ludzie przestaną mnie zaskakiwać. Myślę jednak, że szybko to nie nastąpi :) Mam nadzieję, że i Wy rozglądacie się dookoła. W każdym kącie mieszka jakaś historia.Trzeba tylko chcieć ją odkryć.

Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy..




poniedziałek, 2 czerwca 2014

Cisza jak ta.

Góry. Ludzie napierający na szczyt. Co chwilę dzień dobry przekazywane z ust do ust. I w górę! Świeci słońce. Pot. Kurtki przeciwdeszczowe schowane w wielkich plecakach. Blisko. Bliżej. Już. Szczyt zdobyty.

Przychodzi On. Srebrne włosy, biała broda. Dziadek. Stawia na kamieniu swoją drewnianą laskę i podnosi do góry prawą dłoń.
- Jestem tu! Widzicie?! Jestem tu! - krzyczy.

Pozostali patrzą w jego stronę. To nie koniec.
- Ludzie! Pół roku temu miałem wypadek - zaczyna. - Lekarze powiedzieli, że prawdopodobnie już nigdy nie będę chodzić. A dziś jestem tu z wami!

Na górze zapada cisza. Milkną wszystkie rozmowy. Nikt nie je teraz kanapki. Nie pije herbaty. Wszyscy zaczynają klaskać.

Iść, ciągle iść w stronę słońca. .

niedziela, 1 czerwca 2014

Obiecuję ci.

Dzień dziecka. Szpital. Na jednej sali Ona i On. Mają tego dnia wziąć ślub. Jest świadek. I świadkowa. Oczywiście klaunowa. Są rodzice. I są czerwone noski. On - malutki, jeszcze nie sięga jej do ramion. Ona - wysoka, z długimi włosami. Oboje mają roześmiane buzie. Stają obok siebie.

Zaczyna On.
- Daję ci ten czerwony nosek i obiecuję ci, że będę się do ciebie uśmiechał zawsze. Wtedy kiedy będzie dobrze i wtedy, kiedy nie będzie dobrze.

Potem Ona.

Na ich nosach pojawiają się czerwone noski. Podają sobie ręce. Przechodzą przez szpaler pełen dzieci. Jeszcze tylko zdjęcie. 3, 2, 1,0. . .

Żyli długo, szczęśliwie..i było im c z e r w o n o