Koncert. Tłok. Kolorowe parasole. I deszcz. Co chwilę przychodzi ktoś nowy. Dzieje się.
I przychodzą Oni. Grupka znajomych. Rzucają się w oczy. Irokezy. Rozdarte pończochy. Spodnie w kratkę. Dominuje czerń. Punki. Nikt nie chce podchodzić za blisko. Ludzie lekko odsuwają się. Niewidzialna granica. Tłum-ONI. Zespół zaczyna grać walczyka. .
Tańczą tylko Oni. Ładnie, parami, w rytmie. W tych swoich strojach. Z tymi włosami, co zupełnie do walczyka nie pasują.
A ludzie spodziewali się POGO.
Coś mi to przypomina:) Chyba nawet to widziałam :D
OdpowiedzUsuńBo muzyka łagodzi obyczaje..;)