Today.

Today.

wtorek, 22 grudnia 2015

Wstajemy!

Wiecie jak to jest wstawać wcześnie rano, prawda? Są wśród Was tacy, którzy wiedzą to bardzo dobrze, a są tacy, którzy wstawać wcześnie nie muszą. Jedno jest pewne - wstawanie rano dla wielu z nas do przyjemnych nie należy. Robimy wiele rzeczy, żeby nie musieć wstać. Jeszcze tylko 5 minut, powtarzamy sobie przestawiając budzik na kolejną godzinkę. Nagle zmieniają nam się plany - dochodzimy do wniosku, że wcale nie chcieliśmy umyć włosów a śniadanie lepiej będzie zjeść w szkole czy pracy. Potem dochodzimy do wniosku, że nic się nie stanie jak ten raz pójdziemy sobie w wygniecionej koszuli. Nie chce nam się tracić czasu na to wszystko, bo o ileż fajniej jest leżeć sobie pod cieplutką kołderką!

Budząc mojego brata do szkoły zawsze otwieramy mu drzwi na oścież. Wiadomo, że śpi się nieco gorzej, kiedy w kuchni stukają talerze, w czajniku gotuje się woda, a z telewizji leci "Pytanie na śniadanie". Głośno. Głośniej. Głośno nie do wytrzymania. Wtedy następuje moment, w którym trzeba wstać. Nie dlatego, że chcesz. Wstajesz dlatego, że nie masz wyboru.

Dzisiaj został oczywiście obudzony o tej samej porze, co zawsze. Budzenie okazało się jednak fall-startem, bo miał na później do szkoły. Nagle słyszę z pokoju wołanie:

- Mamo! Mamo!
- No co? - odkrzykuje mama.
- Zrobisz coś dla mnie? To jest małe i nic nie kosztuje.
- No? - pytająco rzuca mama.
- ZAMKNIJ MI DRZWI!




Mały gest, a tak wiele zmienia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz