Kiedy mówię komuś, że lubię szpitale w większości wykonuje w moją stronę coś jakby dziewczynko, puknij się w czoło. Tak często w nich bywam, że kiedy po raz kolejny przekraczam te progi to serio - czuję się prawie jak u siebie. I wcale nie przeszkadza mi ten zapach, który będąc małą dziewczynką określałam "szpitalny", lubię tych wszystkich ziomeczków w kolorowych fartuchach i jakoś tak za każdym razem czuję się tam po prostu dobrze.
Jak się dzisiaj okazało nie wszyscy czują się tam tak, jak ja. A dotyczy to w szczególności małych, dziesięcioletnich chłopców, którzy chcąc wyrazić swoją wielką radość z wypisu krzyczą:
- W poniedziałek wychodzę na wolność!
I w ten sposób..dowiedziałam się jak bardzo niektórzy czekają na powrót do domu. Od teraz zamiast szybkiego powrotu do domu będę mówić życzę szybkiego wyjścia na wolność!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz